brown cave and body of water
11 March 2025

Jak wybrać najpiękniejsze miejce?

Za każdym razem, gdy odwiedzałam coraz to nowszy wodospad, zatokę lub park, myślałam "to jest najpiękniejsze miejsce, wspanialsze od jakiegokolwiek byłam". I potem jechałam do kolejnego niesamowitego miejsca, które się okazywało najlepsze.. 

Każde miejsce, bez znaczenia pochłania część twojej duszy. Jeśli żyjesz dłużej pod danym adresem, siła związania jest mocniejsza niż przelotne wakacje. Możesz dojść do momentu, że już nie wiesz gdzie jest należysz albo nawet czujesz, że twoje miejsce jest w sumie nigdzie. Tak zwany "mieszkaniec Ziemii"- granice między krajami, rasami nawet niekiedy gatunkami zanikają i tylko dzieli nas nasze myślowe ograniczenie.

Ta nostalgia pięknych miejsc, które poruszyły twoje wnętrze jest tak mocna, że niekiedy wracasz do nich fizycznie (choć tak naprawdę to chodzi o tą emocjonalną część, która się wtedy zadziała). Ale to już nie to samo i nigdy nie będzie. Mózg też z czasem cię oszukuje, bo wymazuje te gorsze momenty więc zawsze we wspomnieniach jest tak fajnie i miło a to cię popycha do powrotów. A przecież jest jeszcze tyle przed tobą.. tylko, że nieznanego.

Bycie na rozdarciu odbywa się na wszystkich płaszczyznach życia (nie tylko podróżowych). Ale każdy wybór jest dobry, bo dobre jest to, że go w ogóle masz.

North Island of New Zeland

Drugą noc spędziłam na parkingu Wairere Falls na który poszłam następnego dnia (50 min marszu do view point i kolejne 1,5h na szczyt).  Spacer nieziemski niczym po włościach Rivendell a sam wodospad zachwyca swoją potęgą i wysokością. Dokonałam próby wyjścia na szczyt, ale po 10 minutach w górę poległam z moją kondycją po kiepskich nocach w aucie. 

Noc spędziłam na Fernland Camp Hot Pools, gdzie mogłam wymoczyć cztery litery w gorących basenach jak ten boss (pomijając, że był 30 stopniowy dzień). W mieście Tauranga, które posiada wspaniałą i długą plażę, okazało się, że jest festiwal rege więc na ulicach było nieznośnie głośno, dlatego wykupiłam nocleg w hostelu, który nie był zbyt dogodny za tą cenę ale cóż.. 

Następnego dnia przenocowałam z kaczkami w okół w ogromniastym McLaren Falls Park by później znów odwiedzić Hobbiton na kawie. 

Spanie w aucie naprawdę jest męczące i niekiedy nie jest to sen a drzemanie. Więc przyjechałam do Hamilton na 3 noce do hostelu aby porządnie się wyspać. W tym czasie pojechałam na Bridal Veil Falls, który był WOW, a po drodze spotkałam emu w zagrodzie (pomyliłam ze strusiem bo w sumie to nie znam różnicy).

Kolejnego dnia zrobiłam szalony caving adventure w lodowatej wodzie (nie mam pojęcia jakim cudem zgubiłam buta...) aby zobaczyć glow worms, które SPOILER!!!!!! okazały się grzybem a nie świetlikami... i zahaczyłam o następny wodospad - Marokopa Falls

Dalsza część tripu w kolejnym artykule wkrótce.

Odpowiem szybko, dla tych bardziej leniwych, żebyście nie musieli czytać tak długiego i upornego artykułu.. 

Nie da się.

A dla tych, którzy są ciekawi głębszej filozofii mogą zerknąć okiem na to co poniżej. 

 

Po mojej 3 miesięcznej pracy w Subway Whitianga i kupnie mojego pierwszego w życiu i wspaniałego autka, wyruszyłam w podróż północnej wyspie Nowej Zelandii. 

Jasne, że się stresowałam. A to dlatego, że jak zazwyczaj planuje wszystko do ostatniej kropki, tak teraz poszłam na yolo więc miałam tylko listę miejsc na mapie, które chcę odwiedzić a reszta wyjdzie w praniu. I tak się okazywało, że niekiedy na miejscu nie mogłam legalnie spać w moim aucie, bo nie mam self-contained więc po 1,5h jazdy musiałam przejechać kolejne 1,5 na miejsce, które również nie wiedziałam czy jest restricted. Nie mówiąc już o szukaniu po drodze sklepu czy najtańszej benzyny (średnia cena na ten czas to 2,65$ za L).

Mój pierwszy przystanek po wyjeździe z powodziowego Coromandel, padł na drodze do campu (który był warty jak to co zastałam na miejscu czyli gów.o). Bardzo często na szlakach trekkingowych są jebutne mosty przypinane liniami i się bujają na wietrze - ale rzekomo bezpieczne, chociaż ja i tak srałam w gacie z wysokości, bo wszystko przez nie widać. Więc gdy po pokonaniu 2 takich na drodze do wodospadu, okazało się, że trzeba przejść przez 50 metrowej długości tunel.........

Nie ma szans. Wróciłam się i poszłam spać zaraz obok karawanu, który urządzał sobie w środku imprezę.. Szlag by trafił ten dzień. A za camp, który posiadał tylko toaletę w postaci dziury w ziemi zapłaciłam 10$ za noc - mogłam uniknąć gdybym się zebrała przed 6 rano, bo wtedy przyjeżdżał miejscowy inspektor. 

Na drugi dzień spełniłam to po co przyjechałam do NZ. Czytaj tu...

Gdy już mogłam umierać, kontynuowałam dalej trip i pojechałam do najmagiczniejszego miejsca - Te Waihou Blue Springs. Żadne zdjęcie nie odwzorowuje tego piękna - coś niewiarygodnego.

Articles in this category

29 December 2024
After

Website created in white label responsive website builder WebWave.