"Jeżeli nie jesteś zdolny widzieć więcej ponadto co widzialne, nie możesz zobaczyć niczego." ~ Ruth Bernhard 

 

Jak się popatrzy na artystów to w 90% nie są szczęśliwymi ludźmi. Wiele z nich ma porostu problemy emocjonalne ze względu na ich wysoką wrażliwość. Ich prace są wykonane w jakimś kryzysie egzystencjalnym, niosące mocne emocje. Ale czyż nie dlatego sztuka jest właśnie sztuką, bo dotyka tych ekstremalnych uczuć, które nosimy w sobie? Czyż nie dlatego uważamy je za nadzwyczajne i piękne bo sami nie umiemy być tak otwarci ze swoim cierpieniem? O ile łatwiej utożsamić się z czymś co już istnieje, słuchać bólu innych i włączyć w to swój, by nie wychodzić na światło dzienne i być “nagim” duchowo; by nie pokazać swoich wrażliwych punktów. No trzeba być postrzelonym żeby to zrobić w świecie gdzie darmowej krytyki i osądu jest tak dużo… Dlatego właśnie nie za bardzo znajduje się “normalnych” artystów xD a jeśli są to na pewno nie pchają się na ekrany..

A kiedy odróżnić, że coś jest inspiracją a nie kopią? Wystarczy oddzielić swoje życie od tego drugiego. Gdy powiesz “wow, chce być jak on”, to czy zauważasz, że coś nowego zostało wykreowane? To raczej przemawiają emocje zazdrości, zawiści, chęci posiadania tego samego. Inspiracja niesie siłę do budowania ale po swojemu, daje moc do realizacji siebie, spróbowania ukazania swojej duszy, nawet jeśli przejawia się przez ten sam kanał to widoczne będzie, że to nie to samo. 

                  

 

Daniel właśnie otwiera zapisy na grupę warsztatową w Krakowie z kreatywnego pisania. (link do kontaktu)

Choć dał mi wiele powodów do napisania swojej powieści a ja miałam też swoje podejścia i próby, to chyba nie jest mi to pisane (przynajmniej nie w tym czasie). Ale zdecydowanie odnajduje się w tej formie blogowej i śmiało mogę powiedzieć, że jakiś jego procent ma w tym zasługę. Bo wcale nie musiałam pisać książki ani powieści, żeby jego inspiracja zadziałała. W tym tkwi piękno, że inspiracja jest po to aby uwolnić z ciebie to co potrzebne w niezależnym formacie.. Tutaj nie ma powinności. Jest dowolność. Dlatego jest artyzm.

A warsztaty z Danielem to nie tylko sama inspiracja ale i twarda wiedza odnośnie pisania, tipy i praktyczne ćwiczenia a także dzielenie czasu, pomysłów i rozmów z ludźmi różnymi ale i podobnymi do ciebie. A dobrze jest dzielić z kimś tak fajne zainteresowanie jakim jest twórczość.

02 lutego 2025

Inspiracja stała się żywą

Wczoraj oglądnęłam piękny film. Zwykle nie jarają mnie romantyki ale w tym akurat gra aktorska była tak dobrze odegrana, że aż ja sama się zakochałam w głównych bohaterach. Historia przeniesiona z noweli również była tkliwa na poziomie Nicolasa Sparksa. Cassie zainspirowała się uczuciami związanymi z jej świeżo upieczonym “mężem” (umowa transakcyjna - czysto finansowo-benefitowa), który wyjechał do Iraku na misje i napisała pierwszą oryginalną piosenkę otwierając sobie drogę do koncertowej kariery. 

To mi dało do myślenia ile razy spotykamy w życiu ludzi, którzy nas inspirują. Często my sami nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy że tak się dzieje. A czasem intencjonalnie słuchając pewnych ludzi świadomie podejmujemy kroki, czy to z zazdrości czy z pokrzepienia na zasadzie “sprobuję to może mi się też uda”.

Przecież ja także podjęłam decyzje o moich pierwszych wyjazdach na bazie czyjejś historii. Pierwsza służyła przykładem, a druga jako kopniak dla mojego ego (bo jeśli ten ktoś potrafi to czemu ja się hamuje skoro jestem bardziej ogarnięta)..

Nie tak dawno poznałam osobę, która mocno niesie dla ludzi dużą inspirację - uczęszczałam na warsztaty z creative writing w mojej poprzedniej pracy w korporacji. Daniel, pracował w tej firmie na full etat, ogarniał swojego jeszcze małego bobasa a także publikował książkę w swoim kraju i to wszystko w tym jednym czasie. Gdy z nim rozmawiałam na przeróżne egzystencjalne i mniej tematy, zawsze zostawiał mnie z poczuciem mnóstwa tematów do napisania powieści. Dla niego nawet to co miałam na sobie było warte opisania - wtedy nosiłam naszyjnik z pierścionkiem i Maryjką a obie te rzeczy miały swój czas i piękną indywidualną historię która wiodła do innych. To było tak inspirujące.. A zarazem tak miłe uczucie, że ktoś zauważył w tej prostej rzeczy coś pięknego. To mi przypomniało, że przecież ja sama dostrzegam w innych mini rzeczy, które są wyjątkowe i warte zauważenia/ rozprzestrzenienia.. a także moje życie posiada niesamowite i zdecydowanie niecodzienne momenty, które tak często dewaluuje, jak i samą siebie. 

A potem przypomniałam sobie z ilu przykładów ja czerpałam inspirację - na pomysły, na siebie, na coś nowego w życiu ( i to nie były tylko te pozytywne, bo swego czasu miałam też siano w głowie i równie suche rzeczy konsumowałam). A przecież ile osób, które znałam zainspirowały się mną - widząc po ich życiu.  

A potem przypomniałam sobie tych wszystkich spotkanych ludzi, w drobnych chwilach życia (niektórych imion już pamiętam, choć uczucie zostaje zawsze jakby było z wczoraj), a które miały w sobie właśnie tą iskrę niosącą przez świat. Zapewne do tej pory nie wiedzą, że mają taki impakt na innych bo to nie jest jakieś przedsięwzięcie, które oni stosują ani zdanie, które wypowiadają, a raczej postawa ich osobowości - to KIM SĄ wpływa tak mocno na innych i daje refleksje. I wcale nie mam na myśli jakiś ich super motywacji, wręcz przeciwnie - niektóre starcia zostawiały znaczny dyskomfort lub były związane ze wstydem czy z frustracją w w tamtym momencie ale samo to doświadczenie daje właśnie refleksje nad sobą czy życiem i jest źródłem tego, że wciąż ich pamiętam głęboko w duszy i podziwiam zarówno ich postawę jak i misje dla świata, jeśli takową mają. Choć też smutno mi, że wiele z nich nie ma udanego życia… 

Website created in white label responsive website builder WebWave.